dziwszy poprzednio królowę, że celem tego strzału było sprowadzenie sternika.
Ciemność już była tak wielka że pokryła zatokę i widziano tylko rozliczne światła w Palermo, przebijające cienie nocy. Nelson już miał rozkazać drugi strzał armatni, kiedy Henry opatrzony doskonałą nocną lunetą, oznajmił że łódź płynie w kierunku Vanguarda.
Nelson wziął lunetę z rąk kapitana, i zobaczył w istocie przybywającą łódź z trójkątnym żaglem, w której znajdowało się czterech majtków i człowiek okryty prostą opończą, jakiej używali marynarze Sycylijscy.
— Hola! z łodzi! zawołał majtek na straży, czego chcecie?
— Sternik! odrzekł krótko człowiek w opończy.
— Rzućcie linę temu człowiekowi, i przytwierdźcie jego łódź do statku, powiedział Nelson.
Okręt stał obrócony lewym bokiem. Ściągnął żagle. Czterej majtkowie wzięli wiosła do ręki i przybili do Vanguarda.
Rzucono linę sternikowi, ten ją schwycił, i dopomagając sobie ze zręcznością doświadczonego marynarza przy zakrętach statku wszedł przez jedną ze strzelnic wyższej baterji i wkrótce ukazał się na pomoście. Udał się wprost na miejsce zajmowane przez dowodzącego, tam oczekiwali go Nelson, kapitan Henry, król i syn królewski.
— Długo kazałeś na siebie czekać, rzekł Henry po włosku.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1343
Ta strona została przepisana.