Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1346

Ta strona została przepisana.

— Nie ulega wątpliwości, wyszeptał król skrobiąc się w ucho, że byłbym dobrze zrobił dotrzymując słowa admirałowi.
Sternik zadrżał.
— Co to? zapytał król.
— Nic, N. Panie, tylko admirał byłby niezmiernie uszczęśliwionym, gdyby usłyszał z ust W. K. Mości wyrazy które ja słyszałem.
— A! ja się z tem nie kryję. Potem odwracając się do Nelsona: — Czy wiesz, milordzie, powiedział, że admirał bez najmniejszego uszkodzenia przybył dziś o godzinie ósmej rano. Musi on być chyba czarownikiem, kiedy Vanguard, chociaż przez ciebie prowadzony, to jest przez największego marynarza na świecie, utracił swoje bocianie gniazda, żagiel wielkiej rei i — jak to nazywacie? — i żagiel małego masztu.
— Czy mam słowa W. K. Mości przetłómaczyć milordowi? zapytał Henry.
— Dlaczegóżby nie? odrzekł król.
— Dosłownie?
— Dosłownie, jeżeli ci to może sprawić przyjemność.
Henry powtórzył słowa króla Nelsonowi.
— N. Panie, odpowiedział zimno Nelson, W. K. Mość miał dowolny wybór między Vanguardem a Minerwą; wybór padł na Vanguarda; a co tylko może dokazać drzewo, żelazo i płótno w połączeniu, Vanguard to wykonał.
— W każdym razie, rzekł król, korzystając ze sposobności aby się zemścić nad Nelsonem za ucisk