— Najjaśniejszy Panie, było to moim obowiązkiem jako posłusznego i wiernego poddanego.
— Potem chciałem ci powinszować że tak doskonale manewrowałeś swoją fregatą w czasie burzy. Wiesz że Nelson o mało nie pękł z wściekłości. Upewniam cię, że gdybym się tak bardzo nie bał, byłbym się uśmiał doskonale.
— Admirał Nelson, odpowiedział Caracciolo, nie mógł zrobić takim statkiem ciężkim i porąbanym jak Vanguard tego, co ja mogłem dokazać małą fregatą, statkiem lekkim i tegoczesnej budowy, nigdy nie uszkodzonym. Admirał Nelson wszystko co mógł, zrobił.
— To samo i ja mu powiedziałem, może w innej myśli, ale zupełnie temi samemi słowami; a nawet dodałem że żałuję niezmiernie, iż tobie nie dotrzymałem słowa i zamiast z tobą, z nim przybyłem.
— Wiem i umiem to cenić, Najjaśniejszy Panie.
— Wiesz? a kto ci powiedział? A domyślam się: sternik?
Caracciolo nic nie odpowiedział na pytanie króla. Ale po chwili:
— Najjaśniejszy Panie, rzekł, przybywam prosić o łaskę.
— Przybywasz w dobrą chwilę Mów.
— Przybywam prosić W. K Mość o uwolnienie mnie z obowiązków admirała floty neapolitańskiej.
Król cofnął się o krok, tak ta prośba była dlań niespodzianą.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1357
Ta strona została przepisana.