dną uwielbienia powagą zaczął obchodzić statuę z jej piedestałem, podczas kiedy tylko głowa prezydenta opierającego się dwiema rękami na swojem siedzeniu, podobna do chińskiego magota towarzyszyła J. K. Mości ruchem centralnym, odpowiadającym poruszeniom króla kulistym.
Nakoniec obie gwiazdy wykonywające swój obrót, znalazły się jedna naprzeciw drugiej, a że król wyprostował się i milczał:
— Najjaśniejszy Panie, powiedział z najzimniejszą krwią prezydent, ponieważ wypadek ten nie był przewidzianym przez etykietę, czy mam siedzieć, czy mam się podnieść?
— Siedź, siedź, powiedział król; ale oto bije czwarta, nie daj nam czekać na siebie. — I Ferdynand z taką samą powagą wyszedł, jak wszedł do pokoju.
Ale jakkolwiek król udawał powagę, w przyszłości przygodę tę z przyjemnością opowiadał, zawsze z mniejszą jednakże niżeli swoją ucieczkę z d’Ascolim, ucieczkę, w której jego zdaniem, d’Ascoli miał tysiąc szans iż będzie powieszonym.
Polowanie u prezydenta było wspaniałe. Ale jakiż dzień, nawet w błogosławionej Sycylii może upłynąć choć bez małej chmurki? Król, jak to powiedzieliśmy, był doskonałym strzelcem, któremu prawdopodobnie nikt nie wyrównywał. Król strzelał kulą, trafiał zawsze pod łopatkę, rzecz niezmiernie ważna w polowaniu na dzika, ponieważ tylko tam może być ugodzony śmiertelnie. Ale co było najciekawszego to, że wymagał od wszystkich polujących
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1369
Ta strona została przepisana.