pieniem, Nanno, zobaczysz mnie słabnącą. Czyż nie mówiłaś sama, że nie jestem odważną? I gdzież będę zranioną mów?
— To dziwne: w dwa miejsca, w szyję i w bok. — Potem, opuściwszy rękę lewą jak to przedtem z prawą uczyniła: — Może też unikniesz tego, dokończyła, miej nadzieję.
— Tak i nie, zaczęła młoda kobieta, kończ. Nie powinnaś mi nic mówić, albo mów mi wszystko.
— Wszystko powiedziałam.
— Twój głos i oczy przekonywają mię że nie; wreszcie mówiłaś że są trzy linje: linja życia, linja serca i linja głowy.
— A więc?
— A więc! badałaś tylko dwie, linje życia i serca. Pozostaje linja głowy.
I z nakazującym ruchem, podała rękę wróżce.
Ta wzięła ją i udając obojętność powiedziała:
— Widzisz tak dobrze jak ja, linja głowy przechodzi równinę Marsa, zniża się pod górą księżyca. To znaczy: marzenie, idealizm, wyobraźnia, urojenie — życie, takie jakie jest na księżycu wreszcie, a nie tutaj.
Nagle Michał, z uwagą przypatrujący się ręce siostry, wydał okrzyk:
— Patrz tylko, Nanno, powiedział.
I wskazał palcem, z wyrazem najgłębszego przestrachu, znak na ręku swej siostry mlecznej.
Nanno odwróciła głowę.
— Ależ mówię ci patrz, Luiza we wklęsłości ręki ma znak taki sam jak mój.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/137
Ta strona została przepisana.