— Ogłaszając wojnę świętą, wznosząc lewą ręką krzyż, w prawej trzymając miecz, grożąc i błogosławiąc. To co zrobili Fra Diavolo, Mammone, Provino w Abruzzach, w Kampanii i w Terra del Lahore, ja równie dobrze zrobię w Kalabrji i w Bazylikacie.
— Ale broń?
— Tej nam nie zabraknie, choćbyśmy mieli tylko tę którą odbierzemy jakobinom. Wreszcie czyż każdy kalabryjczyk nie posiada strzelby?
— Ale pieniądze?
— Znajdę je w kasach prowincjonalnych. Na to wszystko potrzebuję tylko zezwolenia W. K. Mości.
— Mego zezwolenia? Niech żyje św. Januarjusz! Nie, mylę się, św. Januarjusz stał się renegatem. Mego pozwolenia, masz je. Kiedy rozpoczynasz wyprawę?
— Od dziś. Ale znasz moje warunki, N. Panie?
— Sam, bez broni, bez pieniędzy, czy nie tak?
— Tak N. Panie. Czy znajdujesz że jestem za nadto wymagającym?
— Nie, na Boga!
— Ale sam z nieograniczoną władzą: będę twoim namiestnikiem, twoim alter ego N. Panie.
— Będziesz tem wszystkiem, i zaraz dziś oświadczam zgromadzonej radzie że taka jest moja wola.
— W takim razie wszystko przepadło.
— Jakto, wszystko przepadło?
— Naturalnie. W radzie mam tylko samych wrogów. Królowa nie lubi mnie, pan Acton nie cierpi mnie, milord Nelson nienawidzi mnie, książę de Castelcicala wstręt do mnie czuje. Gdyby mnie więc
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1391
Ta strona została przepisana.