Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/140

Ta strona została przepisana.

słuchaj uważnie: powiedz jej zaraz zkąd niebezpieczeństwo grozi, albo biada tobie!
Wróżka podniosła płaszcz swój i zajęta była spinaniem na ramieniu.
— O! nie odejdziesz tak, Nanno, zawołał lazaron i skoczył do niej i schwycił ją za rękę. Mnie, możesz mówić co tylko zechcesz; ale mojej świętej siostrze, Luizie... oh! nie, nie! to co innego. Powiedziałaś, jedna pierś nas wykarmiła. Pragnę, jeżeli tego potrzeba, umrzeć dwa razy, raz za siebie, raz za nią; ale nie chcę by jeden włos spadł z jej głowy! Czy słyszysz!
I wskazał młodą kobietę, która blada, nieruchoma, ciężko oddychająca, opadła na fotel, nie wiedząc do jakiego stopnia wierzyć przepowiedniom Albanki, ale w każdym razie gwałtownie wzruszona i wzburzona głęboko.
— Zobaczymy, ponieważ oboje tego chcecie, rzekła wróżka, zbliżając się do Luizy, spróbujmy i jeżeli los może być zaklęty, zaklinajmy go, jakkolwiek bezbożnością jest walczyć przeciwko temu co jest napisano, dodała. Daj mi rękę Luizo.
Luiza podała jej rękę drżącą i skurczoną, Albanka musiała wyprostować jej palce.
— Oto linja serca, złamana tu na dwa kawałki pod górą Saturna, oto także krzyż w pośrodku linji głowy, nakoniec linja życia gwałtownie złamana między dwudziestym a trzydziestym rokiem.
— I nie wiesz zkąd niebezpieczeństwo przychodzi? Czy nie znasz przyczyn jakie trzeba zwalczyć? wykrzyknęła młoda kobieta pod ciężarem przestrachu