Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1403

Ta strona została przepisana.

królestwa. Spotkali się więc z tym rodzajem poważania, jakiego nie mogą sobie wzajemnie odmówić ludzie wyżsi i obadwaj z uśmiechem na ustach.
— Czy książę przybywasz połączyć się ze mną? zapytał kardynał.
— Mogłoby to nastąpić Eminencjo i byłoby dla mnie wielce zaszczytnem, podróżować w waszem towarzystwie, odrzekł Caracciolo, gdybym był jeszcze w służbie J. K. Mości, ale król, na mą prośbę, skłonił się do przyjęcia mojej dymisji i obecnie Wasza Ekscelencja widzi we mnie tylko zwyczajnego turystę.
— Dodaj jeszcze, mówił dalej kardynał, że duchowny prawdopodobnie nie wydaje ci się odpowiednim do wyprawy wojennej i że kto ma prawo służyć jako dowódzca, nie uznaje zwierzchników.
— Wasza Eminencja nie słusznie mnie sądzi, odpowiedział Caracciolo Oświadczyłem królowi że jeżeli zechce uorganizować obronę Neapolu, a tobie powierzy główne dowództwo wojska, ja i moi marynarze oddajemy się pod rozkazy Waszej Eminencji. Król odmówił. Dziś już zapóżno?
— Dlaczego za późno?
— Ponieważ król wyrządził mi zniewagę, jakiej członek mojej rodziny nigdy nie przebacza.
— Kochany admirale, w sprawie którą popieram i dla której gotów jestem poświęcić życie, chodzi nie o króla ale o ojczyznę Admirał potrząsnął głową.
— Pod rządem Burbonów nie może być ojczyzny, Eminencjo rzekł, ojczyzna tam może być tylko gdzie