Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1430

Ta strona została przepisana.

Głos Andrzeja Backer wyprowadził ją z tej zadumy, zadrżała. Ona już zupełnie zapomniała o jego obecności Wskazała mu krzesło. Andrzej skłonił się, ale nie usiadł.
— Pani, powiedział, pomimo zakazu mówienia ci o mojej miłości, jednakże dla zrozumienia mojego postępku i wielkości niebezpieczeństwa na jakie się narażam, potrzeba abyś pojęła o ile ta miłość była poświęcającą się, głęboką i pełną szacunku.
— Panie, powiedziała Luiza podnosząc się, jakkolwiek mówisz o tej miłości w czasie ubiegłym zamiast w obecnym, niemniej jednak mówisz o uczuciu o którem ci stanowczo zabroniłam wspominać. Spodziewałam się że przyjmując pana o podobnej godzinie i po okazanej z mej strony niechęci przyjęcia cię, nie będę zmuszoną przypominać ci mojego zakazu.
— Racz mnie pani wysłuchać i pozostawić mi czas do wytłumaczenia się. Powiedziałem że potrzebnem jest wspomnienie tej miłości, abyś pojęła całą ważność mojego zwierzenia.
— A więc, nie ociągaj się pan z tem zwierzeniem.
— Ale pragnąłbym żebyś pani zrozumiała, że to zwierzenie z mojej strony jest szaleństwem, jest prawie zdradą.
— W takim razie nie czyń go pan; to nie ja cię szukałam, nie ja cię obecnie naglę.
— Wiem o tem, i że prawdopodobnie nie będziesz mi pani nawet za nie wdzięczną; ale mniejsza o to! Fatalność mnie popycha, niechaj spełni się moje przeznaczenie.