Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/156

Ta strona została przepisana.

policji neapolitańskiej, albo też celem sztyletu zbirów rządu.
Wreszcie, Salvato potrzebował iść tylko brzegiem morza, mając je zawsze po swojej prawej stronie, aby przybyć do ambasady francuskiej umieszczonej na pierwszem piętrze pałacu Caramanico. Nie mógł więc zbłądzić; trójkolorowa chorągiew i broń ustawiona w kozły, wskazywała mu ten budynek.
Tylko, tak z tytułu przyjaźni jak przezorności, zamienił swoje pistolety zmoczone wodą morską na pistolety Nicolina Caracciolo; następnie pod płaszczem przypiął szablę i zawiesił ją na haftce, ażeby brzęk jej od płyt kamiennych nie zdradził go.
Postanowiono, iż odejdzie najpierwszy, a w dziesięć minut po nim sześciu spiskowych każden z osobna uda się do siebie, myląc drogę chcących ich śledzić, licznemi zakrętami tak łatwymi do zmnożenia jeszcze w tym labiryncie więcej zawikłanym niż Kretoński, a nazywającym się miastem Neapol.
Nicolino poprowadził młodego adjutanta do drzwi ulicy, a pokazując mu spadzistość Pausilippe i rzadkie światła błyszczące w Margellina rzekł mu:
— Oto jest twoja droga, nie pozwalaj ani iść komu za sobą ani się zaczepić.
Młodzi ludzie ścisnęli się wzajemnie za ręce i rozdzielili.
Salvato spojrzał na około siebie, ulica była zupełnie pusta, tem bardziej że burza jeszcze nie ustała, bo chociaż deszcz już nie padał, częste błyskawice przy odgłosie grzmotów na wszystkie strony oświecały niebo.