oparte o drzwi, upadło głową na dół do ogrodu, w chwili gdy la San Felice otworzyła furtkę.
Wtenczas, z siłą do jakiej nie czuła się nigdy zdolną, młoda kobieta wciągnęła rannego, zamknęła za nim drzwi, nie tylko na klucz ale i na rygle i cała we łzach wołała na pomoc Niny, Michała i Nanno.
Wszyscy troje nadbiegli. Michał z okna widział uciekających zbrodniarzy; patrol którego kroki wolne i miarowe słyszano zajmie się niezawodnie uprzątnięciem umarłych i zebraniem rannych; nie było się więc czego obawiać tym, którzy nieśli pomoc młodemu oficerowi, ślad jego był zgubiony nawet dla najbystrzejszych oczu.
Michał ujął w pół ciało młodego człowieka, Nina nogi, Luiza podtrzymywała mu głowę, i z tą delikatnością ruchów, jakie tylko kobiety posiadają sekret względem chorych, albo rannych, przeniesiono go wewnątrz domu.
Nanno pozostała. Schylona nad ziemią, wymawiała słowa zaklęcia i szukała ziół jej znanych pomiędzy ziołami swobodnie i obficie rosnącemi w około ogrodu i szczelinach muru.
Przybywszy do budoaru, Michał zamyślił się nagle, podnosząc głowę powiedział:
— Siostrzyczko, kawaler powróci. Cóż powie gdy zobaczy że w jego nieobecności, bez poradzenia się go, podniosłaś tego pięknego młodzieńca do jego domu?
— Będzie go żałował, Michale, i powie żem dobrze zrobiła, odpowiedziała młoda kobieta podnosząc czoło jaśniejące słodkim spokojem.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/162
Ta strona została przepisana.