Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/225

Ta strona została przepisana.

Neapolu tę młodą księżniczkę Marję Klementynę, której smutek i bladość robiły w pośród takiego dworu, wrażenie takie jakie robi w ogrodzie kwiat nocny, zawsze gotów do zamknięcia swego kielicha przy promieniach słonecznych. Usilnie zapraszał San Felice i jego żonę aby przyjęli udział w uroczystościach z tytułu tego małżeństwa; ale Luiza, wiedząc od swej przyjaciółki księżnej Fusco szczegóły zepsucia tego dworu, prosiła męża aby ją uwolnił od wszelkich prezentacji w pałacu. Jej mąż niewymownie zadowolony iż nad wszystko przekładała swoje spokojne życie, wytłomaczył ją jak mógł najlepiej. Czy znaleziona wymówka była dobrą? Główną rzeczą było, aby została za taką uznaną i przyjętą.
Ale, powiedzieliśmy już że prawie od roku księżna Fusco wyjechała i Luiza znalazła się samą. Samotność jest matką marzeń; a Luiza była sama, mąż jej zatrzymywany w pałacu, przyjaciółka na wygnaniu, Luiza więc zaczęła marzyć. O czem? ona sama nie wiedziała, jej marzenia nie miały formy, żadne widmo ich nie zaludniało Było to słodkie i upajające znużenie, nieokreślone i gorące pragnienie rzeczy nieznanych. Nic jej nie brakowało, niczego nie pragnęła, a jednakże czuła szczególniejszą próżnię której siedlisko, było jeżeli nie w sercu to przynajmniej koło serca.
Mówiła sama sobie że mąż jej, wiedzący tyle rzeczy, wytłomaczyłby jej niewątpliwie to nowe usposobienie, ale sama nie wiedziała dlaczego byłaby wołała raczej umrzeć, jak prosić go o wytłumaczenie w tym przedmiocie.