Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/272

Ta strona została przepisana.

w sobie list królewski. Ferdynand na tę robotę patrzył z uwielbieniem.
— Teraz, powiedział kardynał, Wasza Królewska Mość raczy mi powiedzieć gdzie jest jego pieczęć.
— Dam ci ją, dam ci ją, nie przerywaj sobie, powiedział król.
List zapieczętowano, król go zaadresował. Potem oparłszy brodę na ręku zamyślił się.
— Nie śmiem zapytać króla, powiedział Ruffo kłaniając się.
— Chcę, powiedział król wciąż zamyślony, żeby nikt nie wiedział że pisałem list do mego siostrzeńca, ani też przez kogo go posłałem.
— A zatem Najjaśniejszy Panie, powiedział Ruffo śmiejąc się, Wasza Królewska Mość przed wyjściem z pałacu każę mnie zamordować.
— Ty, kochany kardynale nie jesteś kimś, dla mnie ty jesteś drugim ja. Ruffo skłonił się.
— O! nie dziękuj mi, nieosobliwy komplement.
— Co tu począć? potrzeba przecież kogo posłać na wyszukanie Ferrarego.
— Właśnie myślę o tem.
— Gdybym wiedział gdzie jest, powiedział, Ruffo, poszedłbym po niego.
— Na Boga! ja także wyrzekł król.
— Wasza królewska Mość powiedział, że on jest w pałacu.
— Jest z pewnością, tylko pałac jest duży. Czekajno, czekajno! doprawdy jeszcze jestem głupszy