— A cóż zrobiłeś z jego mundurem?
— Otóż jeszcze jedno co budziło we mnie wątpliwość, to że nie miał wcale munduru. Był ubrany zwyczajnie w zieloną aksamitną opończę z czarnemi akselbantami. Ponieważ była wielka burza musiał go zostawić u jednego z swych przyjaciół, a ten pożyczył mu swego ubrania!
— To dziwne, mówiła królowa Jednakże dokładnie mi go opisano. Wreszcie papiery z tego pugilaresu usuną nasze wątpliwości. I ręką odzianą w rękawiczkę której palce zaczerwieniły się, otworzyła pugilares i wyjęła list z adresem:
„Obywatelowi Garat, ambasadorowi Rzeczypospolitej Francuskiej w Neapolu.“
Królowa złamała pieczątkę z herbami Rzeczypospolitej, otworzyła list i na pierwsze przeczytane wyrazy, wydała okrzyk radości. Radość ta w miarę czytania wzmagała się, a ukończywszy:
— Pasqualu, jesteś nieocenionym człowiekiem, powiedziała, ja cię zbogacę.
— Już od dawna Wasza Królewska Mość mi to przyrzeka, powiedział zbir.
— Tym razem bądź spokojny, dotrzymam słowa. Tymczasem masz zaliczkę. — Wzięła kawałek papieru i napisała na nim kilka wierszy. — Weż ten bon na tysiąc dukatów, pięćset dla ciebie, pięćset dla twoich ludzi.
— Dziękuję pani, powiedział zbir dmuchając na papier aby wysechł atrament, zanim go schował do kieszeni. Ale nie powiedziałem jeszcze wszystkiego co mam do powiedzenia.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/285
Ta strona została przepisana.