robiłam, przekonasz się że nie marnowałam czasu. — Podała rękę Actonowi. Ten z uszanowaniem ją pocałował, ukłonił się i postąpił parę kroków ku drzwiom. — Ale, ale, powiedziała królowa.
Acton odwrócił się.
— Król na jutrzejszej radzie będzie w bardzo złym humorze.
— Obawiam się tego, odrzekł uśmiechając się Acton.
— Trzeba abyś pan polecił swoim kolegom, żeby się nie odzywali i odpowiadali tylko na wyraźne zapytania. Cała komedja powinna się tyko między mną i królem odegrać.
— I nie wątpię że Wasza Królewska Mość dobrą rolę wybrała.
— Tak sądzę, wreszcie zobaczysz.
Acton ukłonił się po raz drugi i wyszedł.
— A! wyszeptała królowa dzwoniąc na swą służbę, jeżeli Emma zrobi to co mi przyrzekła, wszystko pójdzie dobrze.
Skończmy wreszcie ze zdarzeniami tej nocy tak pełnej wypadków, abyśmy mogli prowadzić dalej nasze opowiadanie, nie zatrzymując się ani też cofając.
Jeżeli czytelnicy nasi uważnie czytali ostatni rozdział, powinniby pamiętać że spiskowcy po oddaleniu się Salvatego Palmieri, rozdzielili się na dwie grupy, każda z trzech osób się składająca.
Jedna wracająca do Pausilippy.
Druga płynąca łódką na morze.