Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/308

Ta strona została przepisana.

O kwadrans na dziesiątą otwarły się podwoje i zaanonsowano:
— Król!
Ferdynand wszedł podwójnie niezadowolniony i swoją pochmurną fizjognomią stanowiącą żywy kontrast z twarzą wesołą i zwycięzką królowej. Jego wyżeł Jowisz, już nam znany, postępował za nim z głową i ogonem spuszczonym. Chociaż polowanie na inny dzień odłożono, król jakby protestując przeciwko wyrządzonemu sobie gwałtowi, ubrał się po myśliwsku. Było to dla niego niejaką pociechą, łatwą do pojęcia znając jego fanatyzm do rozrywki, jakiej go pozbawiono.
Na jego widok wszyscy powstali, nawet królowa.
Ferdynand spojrzał na nią z pod oka, potrząsł głową i westchnął jak człowiek znajdujący się naprzeciwko przeszkody swej przyjemności. Potem, po ukłonie na lewo i prawo, w odpowiedzi na ukłony ministrów oraz radzców i osobnym ukłonie dla kardynała Ruffo:
— Panowie, powiedział tonem żałosnym, jestem w prawdziwej rozpaczy, iż musiałem was trudnić w dniu w którym spodziewaliście się tak jak ja zamiast być na radzie państwa, zabawić się i zająć swoimi interesami. Zawód ten, przysięgam, wam nie moją jest winą. Ale zdaje się, że są rzeczy pilne i nadzwyczajnie ważne, bo królowa utrzymuje że można o nich tylko mówić w waszej i mojej obecności. Jej Królewska Mość wyjawi wam interes, wy zaś osądzicie i udzielicie mi swojego zdania. Siadajcie panowie. — I siadając sam cokolwiek za innymi, a