mówisz Najjaśniejszy Panie, odpowiedział minister wojny.
— Ja zawsze mówię prawdę, rozumie się jeżeli nie mam powodów do kłamstwa. Teraz, zobaczmy dalej: Przyznaję ci twoich 65,000 ludzi. Otóż są oni już na stopie wojennej, świeżo umundurowani na sposób austrjacki, ze strzelbą na ramieniu, szablą u boku i ładunkiem na plecach. Komuż oddajesz dowództwo Ariola? Czy sobie go zostawisz?
— Najjaśniejszy Panie, nie mogę być jednocześnie ministrem wojny i jenerałem pułku.
— I wolisz zostać ministrem wojny, rozumiem to.
— Najjaśniejszy Panie!
— Powiedziałem ci, że rozumiem to, — oto jeden. Pignatelle, a ty czy chcesz być dowódcą 65,000 ludzi Arioli?
— Przyznaję. Najjaśniejszy Panie, że obawiałbym się przyjąć na siebie tak wielkiej odpowiedzialności.
— Oto drugi. A ty Colli? ciągnął dalej król.
-I ja nie, Najjaśniejszy Panie.
— A ty, Parisi?
— Ja, Najjaśniejszy Panie, jestem tylko brygadjerem.
— Tak, każdy z was radby dowodzić brygadą, a nawet dywizją. Ale nakreślić plan strategiczny, ale jeżeli potrzeba pobić doświadczonego wroga i zwyciężyć go — żaden się niechce tego podjąć?
— Niepotrzebnie Wasza Królewska Mość kłopocze się wynalezieniem głównego dowódcy, powiedziała królowa, już go mamy.