żdem wymówionem słowem roniła perlę, a za każdym uśmiechem djament, zdawały się niewyczerpanem źródłem pocałunków miłości. W przeciwieństwie ze strojem prawdziwie królewskim Marji-Karoliny, była ubraną w długą skromną białą kaszmirową tunikę, z szerokiemi rękawami, wyciętą à la greque u góry, ściągniętą i zfałdowaną w pasie, przytrzymaną tylko paskiem z różowego safianu, haftowanym, w złoto sadzanym rubinami, opalami, turkusami, i zapinającym się na wspaniałą kameę przedstawiającą portret sir Wiliama Hamiltona; owijała się ona jakby płaszczem, szerokim szalem indyjskim, barwy mieniącej w złote kwiaty, który nie raz na poufałych wieczorkach u królowej, służył jej do tańca: tego pas du Châle, przez nią wymyślonego, a w jakim żadna tancerka ani baletniczka nie mogła dosięgnąć rozkosznej i magicznej jej doskonałości.
Później znajdziemy sposób skreślenia czytelnikom dziwnej przeszłości tej kobiety, na którą, w tym całym rozdziale z wstępnych złożonym opisów, nie możemy jakiekolwiek by miejsce zajmowała w tej powieści, jak tylko pobieżnie rzucić okiem.
Trzecia tej odpowiadająca grupa a znajdująca się po prawej stronie królewskiej, składała się z czterech osób, to jest z dwóch mężczyzn różnego wieku, rozmawiających o naukach i ekonomji politycznej i z młodej kobiety, bladej, smutnej i marzącej, kołyszącej w ramionach i do serca przyciskającej kilkomiesięczne dziecię.
Piąta osoba, była to mamka dziecięcia, pełna i rumiana wieśniaczka, w kostiumie kobiet z Awersa
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/35
Ta strona została przepisana.