że Cirillo zatrzymał młodą kobietę i postawił na miejscu gdzie ją mógł widzieć ranny.
— Wziął cię za anioła śmierci, powiedział Cirillo, przekonaj go że się pomylił, że ty jesteś właśnie aniołem życia.
Luiza westchnęła, przycisnęła ręką serce, zapewne aby powstrzymać jego gwałtowne uderzenia i nie mając siły opierania się, zbliżyła do rannego.
Oczy obojga pięknych młodych ludzi spotkały się z sobą i już się więcej nie rozłączyły.
— Czy nie domyślasz się kto mógł być twoi zabójcy? zapytał Cirillo.
— Znam ich, żywo odezwała się Luiza, i mówiłam ci już o nich: byli to ludzie królowej.
Według zalecenia Cirilla, aby Luiza zań odpowiadała, Salvato zrobił tylko znak potakujący.
— I nie domyślasz się w jakim celu chciano cię zamordować?
— Powiedzieli mi to sami, odrzekł Salvato, w celu odebrania mi papierów.
— A gdzież były te papiery?
— W kieszeni opończy pożyczonej mi przez Nicolina.
— I te papiery?
— W chwili zemdlenia, sądzę iż czułem jak mi je zabierano.
— Upoważniasz mię do przeszukania twego ubrania?
Ranny poruszył głową, ale Luiza przerwała
— Jeżeli pan chcesz dam mu je, powiedziała, ale to będzie bezużyteczne, kieszenie są puste.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/383
Ta strona została przepisana.