Cirillo kiwnął na niego i wsiadł.
— Dokąd Wasza Ekscellencja jedzie? zapytał stangret.
— Do Portici mój przyjacielu, dostaniesz piastra za kurs jeżeli przybędziemy za godzinę.
I pokazał piastra, ale go nie dał.
— Viva San Gennaro! krzyknął stangret. I zaciął konia który pobiegł galopem.
Tak jadąc, Cirillo prędzej niż w godzinę byłby dosięgnął celu swojej podróży, ale dojeżdżając do ulicy Neuve-de-la-Marino znalazł na rogu ogromne zbiegowisko tamujące przejazd.
Michał nie omylił się, w istocie była wrzawa na Starym rynku, tylko nie powstała ona z przyczyny o jakiej myślał brat mleczny San Felice, a przynajmniej to nie było jedyną przyczyną.
Spróbujmy opowiedzieć co zaszło w tym gwarnym cyrkule starego Neapolu, w tym rodzaju dworu cudów, w którym lazzaroni i reszta pospólstwa wydzierała sobie panowanie, gdzie Mazaniello zaimprowizował swoją rewolucję i zkąd wychodziły od pięciuset lat wszystkie rozruchy wstrząsające stolicą Obojga-Sycylii, tak jak pochodziły od Wezuwiusza wszystkie trzęsienia ziemi, które zachwiały Resinę, Portici i Torre del Greco.
Około szóstej rano, sąsiedzi klasztoru Saint-Ephrem, od strony salita Capuccini mogli widzieć wychodzącego jak zazwyczaj, popychającego przed