Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/405

Ta strona została przepisana.

na brzegach Afryki wielbłądników prowadzących wielbłądy za pomocą postronków przeciągniętych przez nozdrza. Wyjął prawą ręką nóż, lewą przebił nozdrza Giacobina, rozszerzył je i zanim osieł domyślił się projektu operacji, zanim miał czas stawienia oporu, już sznur został przeciągnięty i Giacobino prowadzony za nos, zamiast za mordę. Zwierzę chciało się jeszcze opierać i cofnęło się, ale brat Pacifio pociągnął go. Giakobin jęknął boleśnie i rozpaczliwie spojrzał na dawnego właściciela jakby chciał mu powiedzieć: „Widziałeś, zrobiłem wszystko co mogłem14 i poszedł za bratem Pacifico do klasztoru Saint-Ephrem, z łagodnością psa zmordowanego na smyczy.
Potem zamknąwszy osła, w rodzaju lamusu mającego mu służyć za stajnię, brat Pacifico poszedł do ogrodu, wybrał pień laurowy środkujący między kijem Rolanda i maczugą Herkulesa; uciął go półczwartej stopy długi, obdarł z kory, włożył na dwie godziny pod gorący popiół i uzbrojony tym palcem nowego rodzaju, wszedł do lamusa, zamknąwszy drzwi za sobą.
Co zaszło wtenczas między Giakobinem i bratem Pacifico pozostało na zawsze tajemnicą; ale nazajutrz brat Pacifico z swoją laską w ręku, Giakobino z koszykami na grzbiecie, szli obok siebie jak dwaj dobrzy przyjaciele; tylko skóra Giakobina, wczoraj świecąca i równa, dziś pokaleczona i zakrwawiona w niektórych miejscach, świadczyła że przyjaźń ta nie została zawartą bez protestacji ze strony Giakobina, a silnej namowy brata Pacifico.
3