ciom, ale nie ten który ich okrada, ten który oddaje usługi społeczeństwu, ale nie ten, który staje się jego ciężarem, ten który pracuje i uczciwie w pocie czoła zarabia na życie, by wyżywić żonę i dzieci, ale nie ten, który po większej części czas swój przepędza na czytaniu złego, zwraca z dobrej drogi cudze żony, psuje ich dzieci, które się stają łupem próżniactwa i bezczynności. Otóż mnichu, takie czyny oznaczają Jakobina... i jeżeli takie właśnie są jego cechy... to i ja jestem Jakobinem.
— Czy słyszycie go, zawołał mnich odchodzący prawie od przytomności... znieważa kościół, religję, św. Franciszka... To ateusz.
Kilka głosów spytało.
— A któż to jest ateusz?
— Jest to, odpowiedział braciszek Pacifico człowiek, który nie wierzy w Boga, w Madonnę, w Jezusa Chrystusa, nakoniec człowiek nie wierzący w cuda św. Januarego.
Don Clemente widział, jak za każdem wymówionem oskarżeniem, oczy ludu iskrzyły się coraz więcej. Widocznem było, że jeżeli walka toczyć się dalej będzie pomiędzy nim a mnichem, mając za rozjemcę tłum ciemny i fanatyczny, zły rezultat tej walki, będzie po jego stronie. Na ostatnie oskarżenie, kilku mężczyzn wydało okrzyk gniewu, grożąc pięściami i powtarzając słowa braciszka Pacifica:
— To Jakobin, to ateusz, to człowiek który nie wierzy w cuda św. Januarego.
— Nakoniec, zawołał dalej mnich, który ostatni
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/438
Ta strona została przepisana.