Michał zbliżył się zwolna, cicho, blady jak śmierć; jego oczy niebieskie wpadając w odcień zielony, miały złowrogi wyraz węża, który chce oczarować swą ofiarę.
Pierwszy miał odwagę pospolitą, połączoną z siłą muskularną. Drugi potęgę woli, której się nic oprzeć nie mogło.
Michał widocznie był słabszym i prawdopodobnie mniej zwinnym; ale dziwna rzecz, gdyby robienie zakładów było w zwyczaju we Włoszech, większość widzów byłaby założyła się, że Michał zostanie zwycięzcą.
Pierwsze ciosy były niby na wiatr rzucone, noże krzyżowały się jak węże igrające ze sobą.
Nagle prawa ręka Peppina krwią się oblała, Michał zranił mu cztery palce ostrzem noża.
Pezza cofnął się w tył, aby dać czas swemu przeciwnikowi, by ujął nóż lewą ręką, gdyż prawą posługiwać się już nie mógł.
Nie żądając dla siebie żadnej łaski, Michał nie pozwolił przeciwnikowi żądać jej dla siebie.
Peppino ujął nóż zębami, obwiązał chustką zranioną rękę, zawiązał kamizelkę na prawej ręce, a nóż ujął w lewą.
Pezza nie chcąc mieć wyższości nad przeciwnikiem, którą ten ostatni utracił, ujął również nóż w lewą rękę.
Chwilę potem Peppino otrzymał ranę w lewą rękę. Ryknął nie z bólu lecz ze straszliwego gniewu, gdyż zaczął pojmować zamiary swego wroga: Pezza nie chciał go zabić, lecz uczynić niezdolnym do walki.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/473
Ta strona została przepisana.