Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/488

Ta strona została przepisana.

kolorowym, jaki powód mógł zniewolić brygadyera Marcina i jego czterech towarzyszy, aby nie jechali dalej.
Hrabia Châtillon wysiadł z powozu, udał się drogą którą poszedł urzędnik republikański, a przybywszy na drugi koniec alei, spostrzegł siedzącego na tarasie don Antonia i śledzącego machinalnie oczyma, młodego człowieka, który od chwili przybycia ambasadora zeskoczył z muru w ogród kołodzieja, i biegł wzdłuż muru z fuzyą na ramieniu.
Była to rzecz naturalna, w kraju tak wolnym, w którym każdy mężczyzna chodzi uzbrojony, gdzie ogrodzenia na to tylko istnieją, aby ćwiczyły nogi mieszkańców w zręczności; więc też ambasador nie wiele zwracał uwagi, na ten drobny wypadek, tymbardziej że całą jego baczność zwróciło ukazanie się hrabiego Châtillona.
Za zbliżeniem się hrabiego, obywatel Garat powstał.
Garat, syn adwokata, otrzymał staranne wychowanie, był bardzo oczytanym, gdyż żył w ścisłych stosunkach z filozofami i z ludźmi uczonymi, chwalony za swoje mowy jakie miewał o Sugerze, Montausier i Fontinellu, otrzymywał nagrody akedemickie. Był to przedewszystkiem człowiek światowy, wymowny, używający słownika Jakobinów tylko w wypadkach, w których musiał działać według okoliczności. Spostrzegłszy hrabiego de Châtillon, wstał i poszedł naprzeciwko niego.
Obaj ukłonili się z grzecznością, przypominającą więcej Ludwika XV, niż Dyrektorjat.