Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/489

Ta strona została przepisana.

— Czy mam mówić panie, czy też obywatelu? spytał hrabia de Châtillon z uśmiechem.
— Mów pan jak chcesz, panie hrabio, zawsze będzie to dla mnie zaszczyt odpowiadać na pytania, jakie czynić mi będziesz ze strony ich Królewiczowskich Mości.
— A to dobrze, rzekł hrabia, jakże to miło wśród tego dzikiego kraju, spotkać ucywilizowanego człowieka. Przychodzę więc w imieniu Ich Królewskich Mości, (ponieważ pozwalasz zachować ten tytuł, córkom Ludwika XV) zapytać pana, nie w celu wymówki, jaka to wola i jaka przeszkoda niepozwala, towarzyszyć dalej eskorcie jaką jenerał Championnet, łaskawie im wyznaczył.
Garat uśmiechnął się.
— Rozumiem doskonale różnicę, jaka zachodzi pomiędzy wyrazem przeszkoda i wyrazem wola, panie hrabio, i chcę ci dowieść: że przeszkoda istnieje i że jeżeli jest i wola, jest ona więcej przychylną niż nieprzyjazną.
— Zacznijmy najprzód od przeszkody, rzekł hrabia kłaniając się.
— Przeszkoda jest następującą: od wczoraj po północy, nastąpiło wypowiedzenie wojny pomiędzy królestwem Obojga Sycylii a Rzeczpospolitą Francuską; pojmujesz więc panie hrabio, że eskorta, składająca się z pięciu żołnierzy francuzkich, to jest: z pięciu nieprzyjaciół, byłaby raczej niebezpieczną niż opiekuńczą dla Ich Królewskich Wysokości. — Co do woli — i to mojej, wypływającej naturalnie z przeszkody, ona raczej pragnęłaby uchronić do-