Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/491

Ta strona została przepisana.

moje nazwisko takie na tobie sprawia wrażenie, chociaż o ile wiem, nie jesteś wcale krewnym Ludwika XVI, jakie więc bolesne wywrze wrażenia na tych biednych księżniczkach, które były jego ciotkami; wprawdzie, dodał ambasador z ironicznym uśmiechem, nie bardzo one kochały swego siostrzeńca za życia, ale dziś wiem, że go ubóstwiają: śmierć sprawia ten sam skutek co noc: przynosi dobrą radę.
Hrabia de Châtillon ukłonił się Garatowi i powtórzył rozmowę księżniczce Wiktorji i Adelajdzie.

Fra-Diavolo.

Obiedwie stare księżniczki, któremi zobowiązany był opiekować się brygadjer Marcin i do których właśnie wrócił hrabia de Châtillon, całe jeszcze drżące na wspomnienie nietylko śmierci Ludwika XVI. którą widziały z blizka, ale nawet i tego, który przeczytał Ludwikowi XVI. wyrok śmierci, obiedwie stare księżniczki przyznajmy to, nie są nową znajomością dla tych czytelników, którzy choć trochę obznajomieni są z naszemi dziełami. — Oni widzieli je młodszymi o lat trzydzieści w dziele naszem pod tytułem Józef Balsamo i to nietylko pod wyżej wymienionemi imionami, ale noszącemi przydomki mniej poetyczne: Gałganka i Szmatka, które w swej ojcowskiej poufałości, nadawał im Ludwik XVI.
Wiemy o tem że trzecia: księżniczka Zofia, którą jej królewski rodzic, nie chcąc rozdzielać trylogii córek, ochrzcił harmonijnem imieniem Łachmytka, umarła w Rzymie i swoją chorobą opóźniła