Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/494

Ta strona została przepisana.

wów, nic nie powiedział o tak blizkiej obecności strasznego konwencjonalisty, nie mogła dodać otuchy; oddały się najokropniejszej rozpaczy, kiedy nagle jeden ze służących hotelowych, zapukał lekko do drzwi, oznajmiając hrabiemu de Châtillon, że jakiś młody człowiek, który przybył dnia poprzedniego, prosi o posłuchanie.
Hrabia de Châtillon wyszedł i wróciwszy w kilka chwil, oznajmił księżniczkom, że młody człowiek o którym mu mówiono, był żołnierzem w armii Kondeusza, a nadto przywiózł list od hrabiego Ludwika de Narbonne, adresowany do ich Królewskich Wysokości, a wyłącznie do pani Adelajdy.
Obiedwie te nowiny miłemi były dla księżniczek; najprzód oznajmienie o żołnierzu z armii Kondeusza, a wreszcie rekomendacje hrabiego de Narbonne.
Wprowadzono posłańca hrabiego de Narbonne. Był to młody dwudziesto-pięcio-letni człowiek, mający włosy na głowie i brodzie jasno blond, twarz przyjemną, płeć świeżą i różową jak kobieta; był czysto, chociaż nie zbyt elegancko ubrany: jego ruchy, sposób zaprezentowania się, chociaż nacechowane pewną sztywnością, okazywały dobre urodzenie i pewną znajomość świata.
Ukłonił się z uszanowaniem u progu obydwom księżniczkom. Pan de Châtillon wskazał mu panią Adelajdę; postąpił trzy kroki naprzód, a zgiąwszy jedno kolano, podał list księżniczce.
— Przeczytaj, Châtillon, przeczytaj, rzekła pani Adelajda, gdyż nie wiem gdzie są moje okulary.