Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/496

Ta strona została przepisana.

Wiktorja, że ten młody człowiek, bardzo się dobrze wyraża.
— To mnie wcale nie dziwi, mówiła pani Adelajda, wiesz o tem dobrze moja droga, że pan de Narbonne nie poleciłby nam nikogo takiego. — I zwracając się do Cezara: — Mów dalej młodzieńcze... służyłeś więc w armii księcia Kondeusza.
— Ja i trzech moich towarzyszów pani, pan de Bocchechiampe, pan Colonna i pan Guidone, byliśmy z Jego Królewską Mością w Weisemburgu, w Hagenau, w Bentheim, gdzieśmy zostali ranieni; na nieszczęście nastąpił pokój zawarty w Campo Formio; książę zmuszonym był rozpuścić swoje wojsko i nagle znaleźliśmy się w Anglii bez grosza i zajęcia; wtedy dopiero kawaler de Vernegues, przypomniał sobie że nas widział w ogniu i zaręczał kawalerowi de Narbonne, żeśmy wierni byli sprawie której służyliśmy; nie wiedząc co czynić ze sobą, pytaliśmy hrabiego o radę; radził nam udać się do Neapolu, gdyż król gotował się do wojny, a dzięki obranemu zawodowi, mogliśmy u niego znaleźć służbę. Na nieszczęście nie znaliśmy w Neapolu nikogo, ale hrabia Ludwik usunął tę trudność, mówiąc że jeżeli nie w Neapolu to w Rzymie spotkamy Wasze Książęce Moście; wtedy to zaszczycił mnie powierzeniem listu, który oddałem hrabiemu de Châtillon.
— Ale jakimże to stało się sposobem, że właśnie spotkaliśmy cię tutaj, a nie oddałeś nam prędzej listu?
— Wprawdzie mogliśmy pani, mieć ten zaszczyt