Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/516

Ta strona została przepisana.

powstający w przedpokoju zwrócił jego uwagę; w tejże chwili drzwi się otworzyły i żołnierz stojący na straży oznajmił; że jakiś wieśniak chce koniecznie mówić z generałem.
W tejże chwili, głos obcy pragnąc przekrzyczeć żołnierza, zawołał z całej siły:
— To ja generale, ja Hektor Caraffa, przynoszę ci wiadomość od Salvaty.
— Wpuść go, wpuść, krzyknął Championnet. Jużem się chciał o ciebie pytać obywatela Garata. Chodź Hectorze, chodź, oczekuję cię całem sercem.
Hrabia de Ruvo wpadł do sali i rzucił się na szyję generałowi.
— Ach! mój generale, mój kochany generale zawołał, jakże się cieszę że cię widzę.
— Mówiłeś o Salvacie — Hectorze? Jakież wieści przynosisz o nim?
— Dobre i złe zarazem; dobre, gdyż miał już zginąć a ocalał, złe, gdyż podczas jego zemdlenia ukradziono mu list, który mu dałeś do obywatela Garata.
— Dałeś mu list do mnie generale, spytał Garat.
Hector odwrócił się.
— Ach! to ty panie jesteś ambasadorem Rzeczypospolitej, spytał się Garata.
Garat skinął głową.
— Złe wieści, złe wieści, szeptał Championnet.
— Z jakiego powodu, wytłumacz mi generale, spytał ambasador.
— Ależ mój ambasadorze nie jesteśmy w stanie stanąć do boju, właśnie pisałem ci o tem, wspomi-