chorego; po południu około 4tej godziny kawaler San Felice przechodził do swego pokoju na jakie dwie godziny. Godzinę przynajmniej Luiza pod pozorem zmieniania czegoś w ubiorze, pozostawała także w swoim pokoju, ale lekka jak ptaszek, co chwila wybiegała na korytarz i parę razy odwiedzała chorego zalecając mu spokój; następnie od siódmej do dziesiątej, czas ten zwykle był przeznaczony na wizyty i przechadzkę, znów opuszczała Salvatego, który tymczasem zostawał pod opieką Niny; o jedenastej godzinie, to jest gdy jej mąż zamykał się w swoim pokoju, Luiza wracała do chorego i czuwała przy jego łóżku aż do drugiej rano, poczem przechodziła do swego pokoju, który opuszczała jakeśmy to już wyżej powiedzieli o siódmej.
Rzeczy toczyły się tym torem od pierwszej wizyty Cirilla, to jest od dni już dziewięciu.
Chociaż Salvato oczekiwał z jednakową zawsze niecierpliwością ukazania się Luizzy, zdawało się że tym razem wyglądał jej przybycia z podwójną niecierpliwością, gdyż nie odrywał prawie oczu od zegara. Chociaż śliczna Luiza lekkim krokiem wchodziła do pokoju chorego, ucho jego jednakże tak umiało rozróżnić lekki szmer jej kroków, a szczególniej sposób otwierania drzwi, że za pierwszem ich skrzypnięciem, za pierwszem szelestem leciuchnym jej atłasowych pantofelków, uśmiech który znikał po odejściu Luizy, znów ukazywał się na jego ustach, a jego oczy zatrzymywały się na drzwiach z nieruchomością igły magnesowej zwróconej ku gwiaździe północnej.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/532
Ta strona została przepisana.