Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/565

Ta strona została przepisana.

tę, którą zwalczyłem napastników, zabrali mi ją, ale inną, która nie mniej jest wartą, niż tamta.
— A więc, wszystko zmienia się na lepsze, rzekł Michał; brak mi tylko nominacji, szlif, munduru i konia. Potem zwracając się do pokojowej: — Czy słyszysz Nino, dzwonią, ledwo dzwonka nie zerwą.
Nina zdawała się budzić z uśpienia.
— Dzwonią, rzekła, gdzie?
— Sądzę, że u drzwi.
— Tak u drzwi wchodowych, rzekła Luiza. Potem zwracając się nagle do Salvata, rzekła cicho: — To nie mój mąż, on zawsze wraca drzwiami od ogrodu. — Idź, rzekła do Niny, biegnij... nie jestem w domu, rozumiesz?
— Siostrzyczki nie ma w domu, rozumiesz Nino? powtórzył Michał.
Nina wyszła w milczeniu.
Luiza przysunęła się do rannego, czuła się swobodniejszą, nie zdając sobie z tego sprawy, przy gadatliwym Michale, niż w obecności milczącej Niny; ale raz jeszcze powtarzamy, bez myśli, instynktownie, gdyż nie badała ani dobrych chęci swego mlecznego brata, ani nieprzychylnych uczuć swej pokojowej.
W pięć minut Nina wróciła i zbliżając się tajemniczo do swej pani:
— Pani, rzekła do niej cicho, pan Andrzej Backer pragnie z panią mówić.
— Czyś mu nie powiedziała, że mnie nie ma w domu, odpowiedziała Luiza tak głośno, aby Salvato