Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/570

Ta strona została przepisana.

XIV., a że mój ojciec jest Samuelem Bernardem w Neapolu, król zaprasza jego syna Andrzeja Backera na objad do Cazerte, będącego Wersalem Jego Królewskiej Mości Ferdynanda i aby być pewnym, że 25 miljonów nie ominie go, włożył na szyję przypuszczonego do jego stołu kupca, rodzaj uździenicy, spodziewając się, że ta zaprowadzi go do jego kasy.
— Pan jesteś człowiekiem rozumnym, panie Andrzeju, nie od dzisiaj wiem o tem. Wierz mi, mógłbyś być zaproszonym do stołu królów całego świata, gdyby rozum wystarczał na otworzenie sobie podwoi do zamków królewskich. Porównałeś twego ojca do Samuela Bernarda, panie Andrzeju; ja znając jego niewzruszoną uczciwość, rozległość interesów, przyjmuję to porównanie. Samuel Bernard miał szlachetne serce, które nietylko za Ludwika XIV., ale jeszcze za Ludwika XV. oddało wielkie usługi Francji. I cóż! dla czego pan tak na mnie patrzysz?
— Ja na panią nie patrzę, ja panią wielbię!
— I dla czegóż to?
— Bo sądzę, że prawdopodobnie pani jesteś jedyną kobietą w Neapolu, wiedzącą, kto jest Samuel Bernard i zdolną powiedzieć grzeczność człowiekowi, który pierwszy poznał, że przybywając złożyć zwyczajną wizytę, przedstawia ci się w śmiesznym stroju.
— Czy mam cię przeprosić, panie Andrzeju? Jestem gotowa!
— O! nie, pani, nie! Nawet sarkazm wychodzący z ust twoich, stałby się czarującą rozmową, którą najdumniejszy człowiek chciałby przedłużyć, nawet kosztem swojej miłości własnej.