Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/579

Ta strona została przepisana.

Kamerdyner poprowadził Andrzeja w stronę parku, gdzie były mieszkania kangurów.
Król zdaleka spostrzegłszy młodzieńca, kilka kroków na przeciw niemu postąpił. Dotąd znał tylko ojca i syna, jako najpierwszych bankierów w Neapolu, a otrzymany tytuł bankierów króla, stawiał ich w stosunkach z intendentami i ministrami finansów Jego Królewskiej Mości, ale nigdy z nim samym. Dotąd Corradino traktował o pożyczkę, porobił wstępne kroki i zaproponował królowi, aby bankierów zrobić łatwiejszemi, pochlebić ich dumie, dając jednemu z nich krzyż św. Jerzego Konstantyneńskiego.
Krzyż ten naturalnie, ofiarowano naczelnikowi domu, to jest Semenowi Backer, ale ten człowiek skromny odesłał dar synowi, proponując utworzyć komandorstwo z pięćdziesięciu tysięcy liwrów, dla swojego imienia. Fundatorstwo to otrzymywało się tylko z wyjątkowej łaski królewskiej. Propozycja została przyjęta w ten sposób, że syn któremu w przyszłości to odznaczenie mogło być użytecznem, szczególniej, aby za pomocą związku małżeńskiego zbliżyć arystokrację pieniężną z arystokracją rodową, został na jego miejsce mianowany komandorem.
Widzieliśmy, że młody Andrzej Backer dobrze się prezentował, że go liczono do najbardziej eleganckiej młodzieży Neapolu, i mogliśmy wnosić z kilku słów, zamienionych między nim a Luizą San-Felice, że jednocześnie był człowiekiem wykształconym i miłym w rozmowie; to też, wiele dam neapolitańskich nie spoglądało nań tak obojętnie, jak