nasza i wiele matek pragnęłoby było, aby młody bankier piękny, bogaty, wytworny, zrobił względem ich córek propozycję, jaką, zrobił kawalerowi San-Felice, co do jego wychowanki.
Zbliżył się więc do króla poważnie i z uszanowaniem, ale daleko swobodniej, aniżeli przed godziną zbliżał się do la San-Felice. Po ukłonach, oczekiwał aby król pierwszy się do niego odezwał.
Król oglądał go od stóp do głowy i na początek lekko się skrzywił.
Prawda, że Andrzej Backer nie nosił ani faworytów ani wąsów, ale nie używał także ani pudru ani harcapu, były to ozdoby i dodatki, bez których w przekonaniu króla, człowiek dobrze myślący nie mógł się obywać. Ale ponieważ król bardzo pragnął otrzymać dwadzieścia pięć milionów franków, nie wiele go obchodziło, czy ten co je ma wypłacić, posiada puder na głowie i harcap na karku, byleby mu je tylko wypłacił. Z rękami więc w tył założonemi, odkłonił się bankierowi bardzo grzecznie.
— I cóż panie Backer, powiedział, jak stoją nasze interesa?
— Wasza Królewska Mość pozwoli zapytać, o jakich chce mówić interesach? odrzekł młody człowiek.
— No, o dwudziestu pięciu milionach.
— Sądziłem Najjaśniejszy Panie, że ojciec mój już miał zaszczyt odpowiedzieć ministrowi finansów Waszej Królewskiej Mości, że interes już jest ułożony.
— Albo się da ułożyć.
— Nie, Najjaśniejszy Panie, już ułożony. Życzenia Króla są rozkazami.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/580
Ta strona została przepisana.