panie Backer, aby te pieniądze dzisiejszej nocy zostały przeniesione do zamku.
— Nic łatwiejszego, Najjaśniejszy Panie, tylko, jak to już miałem zaszczyt powiedzieć Waszej Królewskiej Mości, mój ojciec powinien być uprzedzony.
— Czy chcesz pan wejść do pałacu, aby napisać? zapytał król.
— Przedewszystkiem, pragnąłbym nie przeszkadzać przechadzce Waszej Królewskiej Mości; wystarczą dwa słowa, które napiszę ołówkiem i oddam memu lokajowi, a ten wsiądzie na pocztowego konia i wręczy je memu ojcu.
— Jest jeszcze łatwiejszy sposób; odeślij pan swój powóz!
— Prawda! Stangret odmieni konie i powróci po mnie.
— Niepotrzeba, około siódmej powracam do Neapolu, odwiozę pana.
— Najjaśniejszy Panie, będzie to wielki zaszczyt dla biednego bankiera, powiedział młodzieniec, kłaniając się.
— Do djabła!... Nazywasz biednym bankierem człowieka, który wypłaca mi w ciągu tygodnia dwadzieścia pięć milionów liwrów, a w każdej chwili daje ośm milionów! Jestem królem, panie, królem Obojga Sycylii, tak mówią przynajmniej, a więc, oświadczam, że gdybym miał panu wypłacić ośm milionów, prosiłbym o zwłokę.
Andrzej Backer wyjął małą agendę z kieszeni, wydarł z niej ćwiartkę papieru, napisał kilka wierszy ołówkiem i obracając się do króla, zapytał:
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/582
Ta strona została przepisana.