Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/611

Ta strona została przepisana.
Przybytku śmierci, okropne wrażenie

Uczynić może na moim umyśle
O! gdybym wcześniej trochę się ocknęła!
Tam spoczywają przodków moich kości
Od niepamiętnych lat nagromadzone —
Tam także Tybald pod krwawym całunem
Świeżo złożony — Tam to o północy
Schodzą się duchów ponurych gromady
I odbywają sejmy pogrobowe.
To wszystko może pomięszać mi zmysły!
Wtedy gotowani w szalonym obłędzie
Prochy praojców dłonią świętokradzką
Dziko znieważyć. — Gotowam całować
Zapadła oczy. — Trupią twarz Tybalda —
O! może nawet w przystępie rozpaczy
Porwawszy z trumny jaką kość ogromną,
Roztrzaskam moją obłąkaną głowę
Taką grobową maczugą — O
 Przebóg Co widzę! — Mściwy duch Tybalda ściga
Romea za to, że go zamordował.
Stój! stój! Tybaldzie, (podnosząc do ust kubek)

Romeo! Romeo! Romeo! idę do ciebie.

I robiąc ruch jakby połykała narkotyk, zachwiała się i pacha na dywan, gdzie pozostała martwą i nieruchomą.
Złudzenie było tak wielkie, iż zapominając, że to co się stało, było grą tylko, Nelson surowy marynarz więcej obeznany z burzami oceanu niż z udawaniem sztuki, krzyknął, rzucił się ku Emmie i jedynem swojem ramieniem podniósł ją z ziemi, jak dziecko. Został za to wynagrodzony: pierwszy uśmiech otwierającej oczy był dla niego. Wtenczas to dopiero poznał swoją omyłkę i zawstydzony cofnął się w róg salonu.