mającym w sobie coś męzkiego, rozlewając w około woń nieznaną.. Wszystkie zapały nieczyste starożytności, Myrrhy dla swego ojca, Pasiphaey dla wołu uretońskiego, zdawały się rozlewać całą swą bezwstydną barwę na jej twarzy. Była to dziewica zbuntowana przeciwko miłości, wzniosła bezwstydem swego poniżającego buntu i z gwałtownością, tak że wszystkie struny liry wydały dźwięk, jak gdyby były ze spiżu, rzuciła się na fotel i głosem ostrym zaśpiewała następujące słowa:
Słuchając melodyjnych dźwięków twego głosu,
Ten który cię widzi uśmiechającą się mu,
Ten powiadam, jest równym bogom.
Jak cię tylko ujrzę, brak głosu moim wargom,
Mój język drętwieje i na próżno chce mówić,
W moich rozpalonych skroniach czuję gorączkowe uderzenia
I czuję jednocześnie i trwogę i zapał.
Bledszy od kwiatu trzymającego się zaledwie,
Kiedy Lew rozpalony suszył go cały dzień,
Drżę, blednę, tchu mi brakuje,
Z ostatniem drżeniem strun, lira zsunęła się na dywan z kolan śpiewaczki, a głowa jej opadła na fotel.
Królowa, która przy drugiej strofie oddaliła od siebie księcia Rocca Romana, rzuciła się, zanim ostatni wiersz był skończony, podniosła Emmę w swoich ramionach, której głowa bezwładnie spadła, jak gdyby była zemdloną.
Tą rażą nie wiedziano, przez chwilę, czy miano