Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/645

Ta strona została przepisana.

— Będziesz ty cicho bydlę! zawołał Ferdynand, uderzając nogą.
Ferrari opuścił rękę.
— Najjaśniejszy Panie, powiedział Ruffo, czyż nie pozwolisz, aby dwaj przyjaciele, pożegnawszy się przy odjeździe, powitali się za powrotem?
I myśląc że Jowisz zastąpi kurjerowi wodę i sole, skorzystał z chwili, kiedy król był zajęty rozpieczętowaniem i czytaniem depeszy; drzwi od sypialni Jowiszowi otworzył.
Pies, jak gdyby odgadując, że łaskę tę zawdzięcza roztargnieniu swego pana, wsunął się, czołgając, obszedł jak najdalej króla Ferdynanda, stanął za krzesłem Ferrarego i umieścił pieszczotliwie głowę między udem i ręką swego ojca karmiciela.
— Kardynale, powiedział król, kochany kardynale!
— Jestem, Najjaśniejszy panie.
— Czytajże!
Podczas, kiedy kardynał czytał list, król zapytał kurjera:
— Czy cesarz sam pisał ten list?
— Niewiem Najjaśniejszy Panie, ale sam mi go oddał.
— I ponieważ sam ci go oddał, nikt więc tego listu nie widział?
— Mogę na to przysiądz, Najjaśniejszy Panie.
— I nie opuścił cię ani na chwilę?
— Był w mojej kieszeni, kiedy zemdlałem, skoro przyszedłem do siebie, tam go znalazłem.
— Więc ty zemdlałeś?
— To nie moja wina, najjaśniejszy Panie, upadek był zbyt gwałtowny.