— I cóż z tobą zrobiono, kiedy zemdlałeś?
— Zaniesiono mnie do apteki.
— Któż taki?
— Pan Ryszard.
— Kto to jest pan Ryszard? nie znam go.
— Sekretarz pana Actona.
— Kto cię opatrywał?
— Doktor z Santa-Marja.
— I nikt więcej?
— Tylko jego i pana Ryszarda widziałem, Najjaśniejszy Panie.
Ruffo zbliżył się do króla.
— Wasza Królewska Mość czytał? zapytał.
— Rozumie się! a ty?
— Ja także.
— Cóż na to mówisz?
— Mówię, Najjaśniejszy Panie, że list jest formalny. Zdaje się, że wiadomości jakie cesarz otrzymał z Rzymu, są takie same jak nasze. Cesarz mówi, żeby Wasza Królewska Mość wziął na siebie armję generała Championnet, on zaś zajmie się wojskiem generała Juberta.
— Tak i uważaj: dodaje on, że skoro tylko będę w Rzymie, on natychmiast przejdzie granicę z 140 tysięcy ludzi.
— Zdanie jest stanowcze.
— Sama osnowa listu, mówił podejrzliwie Ferdynand, nie jest pisana ręką cesarza.
— Nie, ale pozdrowienie i podpis tylko; może Jego Cesarska Mość, był pewien swego sekretarza i mógł mu powierzyć tę tajemnicę.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/646
Ta strona została przepisana.