Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/662

Ta strona została przepisana.

czasu inkwizytorom Stanu na złożenie jej swego hołdu.
— Tym razem, panie Vanni, mówiła, nie ty trzymasz wątek spisku, nie ty odkryłeś bunt, to ja; ale, szczęśliwsza od ciebie, coś znalazł winnych, nie znalazłszy dowodów, znalazłam naprzód dowody, a z dowodów, daję ci możność wynalezienia winowajców.
— Nie wynika to jednakże z braku gorliwości, powiedział Vanni.
— Nie, odrzekła królowa, ponieważ obwiniają was, że macie jej za wiele.
— Nigdy za wiele, jeżeli o Waszą Królewską Mość chodzi, rzekł książę Castel Cicala.
— Nigdy, powtórzył jak echo Guidobaldi.
W czasie tej krótkiej rozmowy, królowa zbliżyła się do stołu, odsłoniła szal i złożyła parę pistoletów i list jeszcze z śladami krwi.
Trzej inkwizytorowie z najwyższem zdziwieniem spoglądali na nią.
— Siadajcie panowie! powiedziała królowa. Markizie Vanni, weź pióro i pisz, co ci podyktuję.
Trzej mężczyźni usiedli, a królowa stała z zaciśniętą ręką, oparta na stole, okryta szalem purpurowym, jak cesarzowa rzymska dyktowała w te słowa:
„W nocy z 22. na 23. września, sześciu ludzi było zebranych w ruinach zamku królowej Joanny, oczekiwali na siódmego, przysłanego z Rzymu przez generała Championnet. Poseł generała Championnet pozostawił swego konia w Perroles; najął łódkę i pomimo grożącej burzy, która w istocie wkrótce