Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/670

Ta strona została przepisana.

zdolności, a zatem nie można go było z góry posądzać o nieudolność albo słabość. On sam tylko wiedział, co myśleć o samym sobie i wypowiedział to w obecności generała Macka z swoim zwykłym cynizmem.
Wreszcie było to już wielkim postępem towarzyskim, że postanowiwszy rzecz tak ważną jak wojnę, mając do zwyciężenia nieprzyjaciela tak niebezpiecznego jak Francuzi, odwoływał się do ludu, w chęci usprawiedliwienia w oczach swoich poddanych konieczności narażania ich na utratę życia.
Prawda że oprócz pomocy Austrji, o której po odebraniu listu nie powątpiewał, spodziewał się poparcia ze strony Piemontu. Książe Belmontu przysłał osobliwszą depeszę do kawalera Priocca, ministra króla Sardyńskiego. Gdybyśmy nie mieli przed oczami tekstu tej depeszy, a tem samem me byli pewnemi jej autentyczności, wahalibyśmy się ją ukazać, tak w niej prawo narodów, moralność Boska i ludzka, zdaje nam się obelżywie zgwałconą.
Oto ona: — Tytuł tego rozdziału, upoważnia nas trochę do pisania historji i właśnie dlateego, że historja ta jest niepodobną do wiary, korzystamy z tego.
„Panie kawalerze! wiemy że w radzie waszego Króla, wielu ministrów ostrożnych, że nie powiem bojaźliwych, drżą na myśl wiarołomstwa i morderstwa, jak gdyby ostatni traktat przymierza między Francją i Sardynią, był aktem politycznym z rodzaju tych, jakie należy szanować. Czyż go nie podyktowała siła gnębiąca zwycięzcy? Czy nie został przyjętym z konieczności? Podobne traktaty są tylko niesprawie-