Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/716

Ta strona została przepisana.

sprawiedliwie i zabrać się nie do drzew, a do tych co je sadzili. Ale któż je sadził?
Byli to dwaj konsulowie Rzeczypospolitej Rzymskiej: Mattei de Valmonte i Zacenione de Piperus. Dwa te nazwiska od roku były szanowane i błogosławione przez całą ludność, której dwaj urzędnicy, prawdziwie liberalni, poświęcili swój czas, wykształcenie i majątek. Ale lud w dniu reakcji łatwiej przebacza temu, kto go prześladował, jak temu kto się poświęcił dla niego i zazwyczaj najpierwsi jego obrońcy stają się najpierwszemi męczennikami. Rewolucje są jak Saturn, powiedział Vergniaud, pożerają swoje dzieci.
Człowiek, którego Zaccalone zmusił posyłać syna do szkoły, młodego Rzymianina chciwego indywidualnej wolności, pierwszy zaproponował ażeby jedno z drzew zachować dla powieszenia na nich dwóch konsulów. Propozycja naturalnie została jednomyślnie przyjętą; aby wykonać plan należało tylko zostawić jedno drzewo na szubienicę i schwycić konsulów.
Pomyślano o topoli nie ściętej jeszcze na placu Rotundy, a że właśnie dwaj urzędnicy mieszkali, jeden na via della Maddalena, drugi na via Pie di Marmo, uważano to sąsiedztwo za zrządzenie Opatrzności.
Udano się wprost do ich domów; ale szczęściem urzędnicy widać mieli właściwe wyobrażenie o wdzięczności ludu do którego uwolnienia przyczynili się: obydwaj opuścili Rzym.
Ale blacharz, mający sklep w domu Mattei, któremu tenże pożyczył dwieście talarów dla uchro-