Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/748

Ta strona została przepisana.

tych samych liberalnych przedstawiała barbarzyństwo, egoizm, zacofanie, ciemnotę i tyranję.
Ci czując się zwyciężonymi moralnie, zamknęli się u siebie, pojmując bardzo dobrze, iż pokazując się publicznie, nie byli pewni życia. Pamiętano jeszcze o strasznej śmierci księcia de la Torre i jego brata, ubolewając nie tylko nad Rzymem gdzie znów miała powrócić władza papiezka, ale i nad Neapolem, gdzie miał się utrwalić despotyzm tryumfem króla Ferdynanda, to jest dążności wstecznych nad dążnościami rewolucyjnemi. Co do zwolenników samowładztwa, a liczba ich była znaczna, bo składała się ze wszystkich należących do dworu, żyjących z niego i z całego narodu: rybaków, tragarzy, lazzaronów, ci ludzie byli w najwyższem uniesieniu. Przebiegali ulice z okrzykami: Niech żyje Ferdynand IV! Niech żyje Pius VI! Śmierć Francuzom! Śmierć jakobinom! Jednym z najgłośniej krzyczących był brat Pacifico prowadzący do klasztoru swego osła Giakobina, upadającego pod ciężarem dwóch koszy przepełnionych rozmaitemi prowizjami, który ryczał na wzór swego pana utrzymującego w swoich niewykwintnych żartach, że jego towarzysz kwesty tak opłakiwał porażkę swoich współbraci Jakobinów.
Żarty te rozśmieszały bardzo lazzaronów niezbyt wymagających w wyborze złośliwości.
Jakkolwiek dom Palmowy a raczej dom księżnej de Fusco był oddalonym od środka miasta, odgłos dzwonów i strzałów armatnich dał się i tam słyszeć. Salvato zadrżał jak koń wojenny na głos trąby.