Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/752

Ta strona została przepisana.

jący znaczyć, iż nie umieją odpowiedzieć na zapytania Salvaty.
— Idź dowiedzieć się Giovanino, powiedziała San Felice; to prawdopodobnie jakaś uroczystość o jakiej zapomnieliśmy.
Giovanina wyszła.
— Jaka uroczystość? zapytał Luizy Salvato.
— Którego to dzisiaj? spytała młoda kobieta.
— O! odrzekł Salvato, od dawna już przestałem dni rachować. I dodał z westchnieniem: — Zacznę od dzisiaj. — Luiza wzięła kalendarz.
— Rzeczywiście, powiedziała uradowana, dziś jest Niedziela Adwentowa.
— Czy to jest zwyczajem Neapolu, powiedział Salvato, strzelać z armat na uczczenie przybycia naszego Zbawcy? Gdyby to było Boże Narodzenie, byłoby to prawdopodobniejsze.
Weszła Giovanina.
— I cóż? spytała San Felice.
— Pani, Michał jest tam.
— I cóż on mówi?
— O! nadzwyczajne rzeczy mówi on. Ale, ciągnęła dalej, lepiej żeby to sam pani powiedział; pani zrobi z nowinami Michała co jej się podoba.
— Powrócę natychmiast mój przyjacielu, powiedziała San Felice, idę dowiedzieć się sama co mówi nasz szaleniec.
Salvato odpowiedział uśmiechem i skinieniem głowy. Luiza wyszła.
Giovanina spodziewała się pytań młodego człowieka, ale on po wyjściu San Felice zamknął oczy