łączyli aresztowania i szubienice. Byłbym złym wojakiem, moja biedna Luizo i wolę wchodzić do uśmiechającego mi się naszego domku, jak do płaczącego miasta.
— Więc to prawda co mówią, mój przyjacielu? zapytała Luiza, nie mogąc jeszcze uwierzyć.
— To pewność urzędowa, kochana Luizo, słyszałem ją z ust księcia Kalabrji. odesłał on mnie prędko do domu, abym się przebrał, bo z tej okoliczności wydaje obiad.
— I idziesz tam? powiedziała Luiza ze zbyt widocznym pośpiechem.
— O mój Boże! jestem zmuszony pójść, odrzekł kawaler: jest to obiad uczonych; chodzi o zrobienie łacińskich napisów i wynalezienie allegorji na powrót króla. Będą dla niego urządzać wspaniałe uroczystości moje dziecko, od których trudno ci się będzie uchylić. Kiedy książę powiedział mi w bibliotece tę nowinę, tak to było dla mnie niespodziane, że o mało nie spadłem z drabinki, a byłoby to bardzo niegrzecznie, bo dowodziłoby, że straszliwie wątpiłem o geniuszu wojennym jego ojca. Nakoniec jestem tutaj tak zmieszany, że nawet nie wiem czy zamknąłem drzwi od ogrodu. Pomożesz mi się ubrać wszak prawda? Daj mi sama wszystko co potrzeba do małej dworskiej toalety. Obiad akademicki! Jakże się będę, nudził, powrócę jak się da najwcześniej, będzie można około dziesiątej lub jedenastej wieczór.
Boże i jakiż ja im się wydam głupi, a oni mnie jakimiż pedantami! Pójdź, pójdź Luizo, już druga a obiad ma być na trzecią. Ale czemuż ty się tak
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/755
Ta strona została przepisana.