Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/757

Ta strona została przepisana.

mugę okna i tam po cichu ale żywo rozmawiali. Michał obszernie opowiadał Giovaninie zdarzenia, z których miał czas zaledwo parę słów nadmienić, a które czuła ona, miały wywrzeć ważny wpływ na losy Salvato i Luizy i tem samem i na jej także.
Co do Salvatego, ten chociaż nie znał wypadków szczegółowo, domyślał się po objawach radości Neapolitańczyków, że ich coś pomyślnego spotkało, a tem samem nieszczęśliwego dla Francuzów; lecz zdawało mu się, że jeżeli Luiza chciała ukryć przed nim to zdarzenie, byłoby niedelikatnością zapytywać obcych, szczególniej służących. Jeżeli była tajemnica, dowie się o niej z ust tej. którą kocha.
W czasie rozmowy Niny i Michała, marzenia młodego oficera — drzwi skrzypnęły, ale że Salvato poznał, iż nie były to kroki San Felice, nawet oczu nie otworzył.
Lazzarone i służąca, którzy nie mieli tych przyczyn co Salvato do zagłębiania się w swych własnych myślach, spojrzeli ku drzwiom i wydali okrzyk zdziwienia.
To Nanno weszła.
Na okrzyk Niny i Michała, Salvato odwrócił się i chociaż widział ją tylko jak przez mgłę, w półomdleniu, poznał natychmiast wróżkę i wyciągnął do niej rękę.
— Dzień dobry matko, powiedział, dziękuję ci że przybyłaś odwiedzić swego pacjenta, lękałem się że przyjdzie mi opuścić Neapol, niepodziękowawsy ci.
Nanno potrząsła głową.
— Nie mego pacjenta przybywam odwiedzać, po-