Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/762

Ta strona została przepisana.

I rzeczywiście imię Niny rozległo się w korytarzu. Nina poskoczyła do drzwi i znikła.
Salvato śledził ją zdziwionym, a zarazem niespokojnym wzrokiem, potem jak gdyby to nie była stosowna chwila zagłębiania się w podejrzenia:
— Zbliż się Michale, powiedział; w tej sakiewce jest około stu luidorów, potrzebuję dziś wieczór na dziewiątą konia, ale czy rozumiesz, jednego z tych krajowych koni robiących dwadzieścia mil bez wytchnienia.
— Będziesz go miał, panie Salvato.
— Kompletnego ubioru wieśniaka.
— Będziesz go pan miał.
— I najlepszą szablę jaką będziesz mógł znaleść, dodał młody człowiek śmiejąc się, wybieraj ją podług twego gustu i ręki, tem więcej że będzie to twoja szabla pułkownika.
— Ah! panie Salvato, wykrzyknął Michał zachwycony, to pan pamiętasz o swojem przyrzeczeniu.
— Teraz jest godzina trzecia, powiedział młody człowiek, nie masz czasu do stracenia; z ostatniem uderzeniem dziewiątej bądź w pogotowiu z koniem w małej uliczce przylegającej do domu równolegle od okna.
— Dobrze, powiedział lazzaron, potem idąc do Nanno:
— Słuchaj Nanno, ciągnął dalej Michał, ponieważ jesteś z nim sama, czy nie mogłabyś ułożyć rzeczy w ten sposób, aby nieszczęście grożące mojej biednej siostrze zostało zaklęte?
— Po to przybywam, odrzekła Nanno.