Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/770

Ta strona została przepisana.

— Oprzej się jeszcze raz na mnie przyjacielu, powiedziała; niestety! będzie to raz ostatni.
Wchodząc do pokoju wychodzącego na uliczkę; usłyszeli rżenie konia.
Michał był na stanowisku.
— Otwórz okno Giovanino, powiedziała młoda kobieta.
Giovanina była posłuszną.
Cokolwiek niżej od okna można było odróżnić w ciemości, grupę składającą się z człowieka i z konia; okno otwierało się w równej linii z podłogą i wychodziło na mały ganek.
Młodzi ludzie zbliżyli się; Nina otworzywszy okno odsunęła się i stanęła za nimi jak cień. Oboje płakali w ciemności, ale spokojnie i po cichu, nie chcąc sobie wzajemnie odbierać odwagi. Nina nie płakała; źrenice jej były suche i palące, oddech syczał w jej piersiach.
— Luizo, powiedział Salvato, głosem przerywanym, zawinąłem w papier złoty łańcuch dla Niny, oddasz go jej odemnie.
Luiza powiedziała tak, poruszeniem głowy i ścienieniem ręki, ale nie wyrzekła ani słowa. Potem do młodego lazzarona:
— Dziękuję ci Michale, powiedział. Dokąd pamięć tego anioła żyć będzie w mojem sercu. — I objął San Felice za szyję, — to jest dokąd moje serce bić będzie, każde z jego uderzeń przypominać mi będzie dobrych przyjaciół, w których ręku zostawiam ją i powierzam.
Konwulsyjnym ruchem i może niezależnym od