już i tak nas spotwarzają, nie dajmyż im więc powodu. Wracaj do twoich ludzi, Macdonaldzie i przeczytaj im rozkaz dzienny który ci wydam. I obracając się do sekretarza, podyktował mu następujący rozkaz, który ten napisał ołówkiem.
„Rozkaz dzienny generała Championnet przed bitwą Civitta-Castellana“. — Tak się będzie nazywać bitwa którą jutro wygrasz Macdonaldzie. I dyktował dalej: „Każdy żołnierz neapolitański wzięty w niewolę, będzie traktowany ze zwykłą ludzkością i łagodnością republikanów względem zwyciężonych. Każdy żołnierz któryby pozwolił sobie złego obchodzenia się z więźniem rozbrojonym, surowo będzie ukaranym. Generałowie są odpowiedzialni za wykonanie tych dwóch rozkazów“.
Championnet brał ołówek dla podpisania, kiedy konny strzelec, obryzgany błotem raniony w czoło, pokazał się na końcu mostu i zbliżał wprost do Championneta.
— Generale, powiedział, neapolitańczycy podeszli przednią straż z pięćdziesięciu ludzi w Baccano i wszystkich w koszarach wymordowali, a z obawy żeby któren ranny nie ożył i nie uciekł, podłożyli ogień pod budynek, który się nad naszymi zawalił przy odgłosie zniewag królewskich i okrzykach radości pospólstwa.
— I cóż generale, powiedział Macdonald tryumfująco, co myślisz o postępku naszych wrogów?
— Myślę że przy nim, tem lepiej nasz się wyda, Macdonaldzie. I podpisał; potem widząc że Macdonaldowi nie podobało się jego umiarkowanie: —
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/777
Ta strona została przepisana.