Około trzeciej po południu Championnet zeszedł z Civitta-Castellana, naprzód zwiedził przednie straże dowódzcy brygady la Hure’a, potem oddział Macdonalda. wszedł pomiędzy żołnierzy i przypomniał’ im że byli bohaterami z Ascoli i Rivoli, że mieli zwyczaj walczyć jeden przeciwko trzem, że walczyć jednemu przeciwko czterem, tem samem nie było dla nich nowością mogącą ich zastraszyć.
Potem zakomunikował im manifest generała Mack i swój rozkaz dzienny; powiedział im że żołnierz Rzeczypospolitej jest uzbrojnym apostołem, podczas kiedy żołnierz despotyzmu jest rzemieślnikiem bez przekonania; zapytał ich czy kochali ojczyznę, i czy uważają wolność jako cel usiłowań wszystkich inteligentnych narodów, i czy z tem podwójnem przekonaniem, które o mało nie pozwoliło odnieść tryumfu trzechset spartańczykom nad ogromną armią Xerxesa, powątpiewali że dziesięć tysięcy francuzów może zwyciężyć czterdzieści tysięcy neapolitańczyków.
Po tej ojcowskiej przemowie, zrozumianej przez wszystkich, bo Championnet nie używał wielkich wyrażeń ani metafor, wszyscy uśmiechali się i zapytali tylko czy nie zbraknie im amunicji. A na zapewnienie Championneta że nie ma w tej mierze najmniejszej obawy.
— Wszystko pójdzie dobrze, odpowiedzieli.
Wieczorem Championnet kazał rozdzielić po beczułce wina Montefiascone na kompanią, to jest prawie po pół butelki na człowieka. Wyborny świeży chleb upieczony pod jego dozorem w Civitta-Castel-
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/779
Ta strona została przepisana.